FelietonyPatodeweloperka czyli absurdy w polskim budownictwie

Patodeweloperka czyli absurdy w polskim budownictwie

Powiązane artykuły:

Patodeweloperka to termin, o którym mówi się ostatnio bardzo dużo. Pod pojęciem tym kryją się budynki, które zaskakują absurdalnością zastosowanych rozwiązań. Przeglądając je można się zastanawiać czy architektowi brakło zdrowego rozsądku czy miał po prostu duże poczucie humoru. Oglądając je nie wiadomo bowiem, czy śmiać się, czy płakać. Zobaczmy, jakie rozwiązania zasługują na takie miano.

Mikrokawalerka mniejsza od celi więziennej

Jednym z przykładów, który w ostatnim czasie zelektryzował media społecznościowe jest mieszkanie z antresolą o powierzchni 2,5m2. Mieszkanie to jest oferowane przez jednego z deweloperów w Koszalinie jako jedno z kilkunastu mieszkań w inwestycji. Największe z tych mieszkań ma mieć powierzchnię… 13 m2, a w budynku na dwóch piętrach lokali ma być w sumie 13. Dzięki temu na kondygnacji o powierzchni ok. 60m2 deweloper zmieścił aż 6 mieszkań. W normalnych warunkach na takiej powierzchni mielibyśmy dwa małe mieszkania po ok. 30m2 lub jedno większe, 3 lub 4 pokojowe.

To nie jedyny przykład mikrokawalerek oferowanych aktualnie przez deweloperów, bo wielu z nich oferuje mieszkania o powierzchni 10-14 metrów kwadratowych. W świetle prawa nie mają one statusu lokalu mieszkalnego, gdyż zgodnie z jego przepisami minimalna powierzchnia mieszkania wynosi w Polsce 25m2, ale deweloperzy obchodzą te regulacje oferując takie metraże jako lokale usługowe.

Mikrokawalerki można spotkać nie tylko w ofercie deweloperów, ale są również popularne na rynku najmu. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z podziałem większego mieszkania na mniejsze, a właściciel całości pozostaje ten sam. Przy podziałach tego rodzaju również można znaleźć absurdalne rozwiązania typu podział pokoju w połowie okna czy zbyt wąskie korytarze, przez które trudno jest się przecisnąć, nie mówiąc już o przeniesieniu mebli.

Zacieśnianie przyjaźni sąsiedzkiej

Absurdalne rozwiązania architektoniczne możemy znaleźć nie tylko we wnętrzach mieszkań, ale również na zewnątrz. W Krakowie powstał niedawno budynek z boczną ścianą bez okien, a zamiast tego zostały zaprojektowane wnęki, w których okna znajdują się naprzeciw siebie w bardzo bliskiej odległości. Jeśli potrzebujemy towarzystwa nie musimy więc wybierać się do kogoś z wizytą, ale wystarczy, że otworzymy okno i już możemy uciąć sobie z sąsiadem przyjacielską pogawędkę…

Przykład krakowski nie jest niestety wyjątkiem, bo bliskość okien sąsiadów pojawia się w wielu innych inwestycjach. Bardzo wielu deweloperów chcąc do maksimum wykorzystać miejsce na działce, stawia budynki tak blisko siebie, jak tylko zezwalają na to przepisy. W efekcie sąsiad z bloku obok może nie tylko brać czynny udział w naszym spotkaniu towarzyskim, ale może również doskonale znać całą naszą rodzinę, zwyczaje i nawyki. Zachowanie prywatności w takim budynku jest bowiem bardzo trudne.

Ogródek wielkości chusteczki do nosa

Pandemia sprawiła, że mieszkania z ogródkiem cieszą się ogromną popularnością i są chętnie wybierane przez Polaków. Niestety to, co deweloper szumnie nazywa mieszkaniem z ogródkiem okazuje się mieszkaniem z kawałkiem trawnika tak małym, że nawet trudno na nim rozstawić leżak. Zdarzają się też ogródki z nasypem zajmującym jedną trzecią jego powierzchni, przez co wyglądają jak ogródki z wałem obronnym.

Problem niewielkich rozmiarów dotyczy nie tylko ogródków przeznaczonych do wyłącznego korzystania przez mieszkańców jednego mieszkania, ale również placów zabaw dla dzieci. Ogrodzony fragment osiedla szumnie nazywany placem zabaw miewa rozmiary altany śmietnikowej, a umieszczona na nim jedna lub dwie zabawki smętnie czekają aż jakieś dziecko z nich skorzysta. Wygląd nie zachęca jednak do zabawy i mało który rodzic decyduje się zachęcać dziecko do korzystania z tego miejsca.

Inne przykłady patodeweloperki

Niestety to tylko kilka z dość długiej listy przykładów na patologiczne rozwiązania we współczesnym budownictwie mieszkaniowym. Gdy wydaje się, że nic już nas nie może zaskoczyć pojawia się kolejne rozwiązanie, którego twórca kreatywnością pobił swoich poprzedników. Mimo uśmiechu, który może się pojawić na widok takich abstrakcji, konkluzja niestety jest bardzo smutna. Patodeweloperka jak na razie ma się bardzo dobrze, a niedobór mieszkań i rosnące ceny gruntów sprawiają, że raczej nie mamy co liczyć na zahamowanie tego zjawiska. Pozostaje jedynie apelować do deweloperów, by oprócz chęci zarobku brali pod uwagę również zdrowy rozsądek i nie decydowali się na patologiczne rozwiązania. Papier jest cierpliwy i przyjmie wszystko, ale na bazie projektu powstanie budynek, z którego korzystać będzie żywy człowiek, a on ma swoje potrzeby, które dobrze byłoby uszanować.


Pomocne materiały:

Rate this post
spot_img
spot_img

Polecamy: